Michelle
Upiłam łyk whisky z butelki, gdy Dean zaparkował krzywo pod
apartamentowcem na przedmieściach Chicago, gdzie pomieszkiwałam.
-Które to było piętro?- wybełkotał, wychodząc ze swojego
auta i zabierając butelkę wódki z tylnego siedzenia.
-Myślisz, że ja wiem…?- Otworzyłam drzwi po swojej stronie
i, wysiadając, potknęłam się o krawężnik, łamiąc przy tym obcas w tym cholernym
bucie. Zaczęłam się śmiać.- Jaka szkoda! Tak ich nie lubiłam!- darłam się na
całą ulicę, dusząc przy tym ze śmiechu. Zdjęłam błyskawicznie te narzędzia
tortur ze stóp i wyrzuciłam za siebie.-To… To które…?... Mieszkanie?- zapytał Dean, czkając i śmiejąc się na zmianę.
-Chodź.- Złapałam go za rękę i w wampirzym tempie ruszyłam w
głąb budynku. Znaleźliśmy się na 30. piętrze i zaczęłam moje próby trafienia
kluczem w zamek.- Moja głupota nie zna granic- śmiałam się. Wyciągnęłam rękę w
stronę klamki i przekręciłam ją o 360 stopni. A potem się dziwisz, że potrzebujesz ślusarza co dwa dni…
Wparowaliśmy z Deanem do środka, pozbywając się
poszczególnych części garderoby.
-Elle…- mruczał Dean, gdy pozbywałam się guzików przy jego
koszuli.- Nie chcę…- czkał.- Nie chcę cię martwic, ale… Ale na twojej sofie
siedzi jakiś przebieraniec!- śmiał się.
-Co?- Oderwałam się od niego gwałtownie i odwróciłam. Tam
siedziała… -To niemożliwe…
-A jednak. Witaj, Michelle- odpowiedziała z tym swoim
uśmiechem- ironicznym, ale i słodkim.
-Deborah- szepnęłam.
To była moja przyjaciółka, która nie żyła od jakichś 150
lat.
Po chwili osłupienia, ocknęłam się, że tak to nazwę. Złapałam Deana za ramię i zahipnotyzowałam go.
-Spadaj stąd- mruknęłam, a on posłusznie opuścił mieszkanie, chwiejąc się na boki. Odwróciłam się do Debory, która jak gdyby nigdy nic siedziała na mojej kanapie w bladoniebieskiej dziewiętnastowiecznej sukni z gorsetem.- Co… Co ty tu robisz?- szepnęłam i, nadal niedowierzając, przycupnęłam obok niej. Wyciągnęłam rękę i położyłam ją na ramieniu Debory. Czułam ją. Była tu.- Jak to… Jak to jest, do cholery, możliwe…? Ty… Sorry, ale nie żyjesz…
-Sama nie mam pojęcia jak to możliwe. Po prostu byłam przy
bardzo bliskiej mi osobie i ona nagle mnie zobaczyła- odparła tym lekkim tonem
z lekceważącą nutką.- Ale znając życie ta sytuacja znowu ma związek z…
-Mystic Falls…- syknęłam.- Czemu to zadupie jest centrum
świata nadprzyrodzonego…?!
-To już nie do mnie pytanie… A tak w ogóle, Michelle, to
przystojniak z tego tamtego - powiedziała, wskazując głową na drzwi, w których
przed chwilą zniknął Dean.
-Dean? To tylko przygoda na kilka nocy. Bardzo dobra
przygoda na kilka nocy.- Zaśmiałyśmy się.
Przez jakieś dwie godziny rozmawiałyśmy jak najęte. Mimo
upływu tych 150 lat, Deborah nadal jest wspaniała. Tak bardzo mi jej brak…
-Wiesz, dlaczego mnie zabił?- zapytała nagle moja
przyjaciółka.
-S-słucham?- wyjąkałam.
-Pytam, czy znasz powód. Powiedział ci?
-Nie miałam z nim zbytniego kontaktu od ‘64… Spotkałam go w 1983
w Nowym Orleanie, ale to nie było do końca przyjemne spotkanie…
-A chcesz wiedzieć…?- Boże, jak ona jest tajemnicza!-Tak, chcę. Dajesz.- Wbiłam wzrok w podłogę, czekając na przykrą prawdę na temat śmierci mojej przyjaciółki. Nic nie usłyszałam.- Deborah?- Miejsce obok mnie było puste.- Deborah?! Deborah?! Cholera jasna!- Uderzyłam pięścią w podłokietnik skórzanej kanapy i się rozpłakałam.- Deb… Proszę. Nie zostawiaj mnie znowu…!
Cholerne Mystic Falls! Przez te przeklęte miejsce ponownie
straciłam Deborę.
Chwilę później pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do
materiałowej torby z logo Beatlesów. Złapałam bagaż, wciągnęłam trampki i
zbiegłam w wampirzym tempie na dwór. Przed budynkiem nadal stało porsche Deana.
Ruszyłam tam i otworzyłam z impetem drzwiczki. Dean spał na dwóch przednich
siedzeniach, głośno chrapiąc. Wyciągnęłam go z auta.-Co do cho…?- mruknął sennie, jednak przerwał, gdyż skręciłam mu kark. Wsiadłam do samochodu i wyjechałam ze strzeżonego parkingu. Chwilę później jechałam główną drogą do stanu Wirginia.
Zmoro mojej egzystencji, nadchodzę.
***Witajcie Kochani!!!!
Wracam po dośc długim nie-pisaniu z czymś nowym. Co sądzicie? :D
Dodam może notkę ze zdjęciami postaci, bo pojawi się kilka wytworów mojej trochę zrytej wyobraźni xD
No więc niedługo będzie też pierwszy rozdział, ale to zależy od ilości Waszych opinii :)
Więc do nn! Kocham Was, buziaki :**
CZYTANIE=KOMENTOWANIE