Michelle
Mijają dwa tygodnie od mojego przyjazdu do Mystic Falls.
Zdążyłam się już zaaklimatyzować, lecz nie znaczy to oczywiście, że wszyscy
domownicy są zadowoleni z mojej obecności. Damon okazuje swoją wrogość na
każdym kroku, ale to Damon i ja jestem do tego przyzwyczajona. Stefan jak to
Stefan - ciepłe kluchy, które współczują mi przy co drugim słowie, ale i tak są
lepsze niż Damon. Jest i mieszkająca tu Elena. Pomijając fakt, że codziennie
muszę patrzeć na jej Katherine-podobną gębę, to jest w miarę w porządku… No,
dobrze, kogo jak oszukuję. Elena jest tak samo nudna jak Stefan, a na dodatek
jej niezdecydowanie pod każdym względem osiąga poziom krytyczny. Nie wiem, jak
ona sobie rano radzi przy doborze ubrań. Pewnie sterczy przed szafą z pół
godziny, nie wiedząc, czy wybrać bluzkę biało-różową czy różowo-białą. Ale na
osłodę ducha, niebiosa zesłały też do tego domu jej prześlicznego brata. O tak,
codzienne oglądanie Jeremiego jest najlepszym, co mi się na razie w tym mieście
przytrafiło. Jego przepiękne, ciepłe brązowe oczy, ten ujmujący uśmiech i
śliczna czarownica u boku. Tak, bo na moje nieszczęście Bonnie jest ładna.
Najgorsze jest jednak to, że nie mogę jej nic zrobić, bo usmaży mi mózg niczym
jajecznicę. To nie jest fajne.Rebekah ze swoim ludzkim przystojniaczkiem wyjechała w następny dzień po moim przyjeździe. Podobno wybierają się na „wakacyjną podróż życia” po Europie, więc nie zdążyłam z Mikaelsonówną porozmawiać, choć tyle o niej słyszałam. Blond włosa psiapsiółka Eleny i Bonnie, zawzięta przywódczyni, która bez przerwy tu przyłazi ze swoim chłopakiem, naprawdę mnie wkurza. Może i nie jest wredna albo natrętna, ale gada. Tak, bez przerwy gada, ocenia innych i chyba traktuje to jako hobby. Z kolei jej chłopak, Tyler bodajże, mimo, że tu z nią przyłazi, niezbyt się angażuje w konwersacje, które ona odbywa. Dowiedziałam się jednak od niego bardzo ciekawych informacji. Jest hybrydą wilkołaka i wampira. Na dodatek przemienił go KLAUS! Tak, Klaus Mikaelson we własnej osobie, który, jak się okazało, odbył wszystkie rytuały, jest pierwotną, dobrze działającą hybrydą i mieszka tu na stałe z rodzinką. Obecnie udał się do Nowego Orleanu, więc mam trochę czasu do naszego spotkania. Oj tak, pamiętam Klausa - Londyn, rok tysiąc dziewięćset trzynasty. Pojechałam tam za nim za jej poleceniem. Miałam go uwieść, wyciągnąć z niego wszystko, co wie. Bawiliśmy się wspaniale, ale po którejś nocy z kolei zaczął coś podejrzewać, więc uciekłam i wróciłam do Atlanty. Nie chcę teraz go spotkać. Zacznie wypytywać, a ja nie mogę zdradzić jej planów.
Zeszłam po schodach. W bibliotece zastałam Elenę siedzącą
przed kominkiem i przeglądającą jakieś papiery. Nie zdziwiłam się, że już nie
spała, choć było dopiero po ósmej. Przez ostatnie dni przyzwyczaiłam się, że
kobiety w tym domu to ranne ptaszki. Podeszłam do barku.
-Cześć, Michelle- rzuciła z uśmiechem, poprawiając włosy.
Było widać i słychać, że musiała się wysilić na ten pozornie miły ton. Upiłam
łyk whisky. -Śniadanie mistrzów, co?
-Czego chcesz? -rzuciłam ostro, siadając na fotelu obok niej.
Widząc jej zdezorientowanie, kontynuowałam.- Jesteś miła, gdy chcesz się czegoś
dowiedzieć. Więc co tym razem? Chcesz, żebym wyjawiła ci jakieś brudne sekrety moich
braci?
-Co zrobiłaś, gdy Damon zabił Deborę?Zatkało mnie. Nie takiego pytania spodziewałam się od Eleny. Zdążyłam się przyzwyczaić, że kiedy chce zadać jakieś trudne pytanie, to robi dwugodzinne podchody nim zapyta. No trudno, może przestawiła się na tryb ‘krótko, zwięźle i na temat’. Do tego też będę musiała przywyknąć.
-Byłam zagubiona. Pojechałam do Atlanty. Nie wiem już teraz,
dlaczego akurat tam, ale tak było. Włóczyłam się tak kilka miesięcy, szukałam
jakiejś pomocy. Pewnego wieczora zaatakował mnie wampir. System ‘zjedz, nakarm,
wymaż’. Znasz to, co nie? Wiedząc, że mam w sobie jego krew, rzuciłam się z
dachu jakiegoś budynku. I to był duży błąd- zaśmiałam się gorzko. Zaczyna się.
Opowiedziałam jej, jak to nie umiałam sobie poradzić, jak
wampiryzm mnie przytłaczał. I chyba byłam już po drugiej butelce whisky, bo
zaczęłam opowiadać Elenie o niej. Jak mnie znalazła w tysiąc osiemset siedemdziesiątym
drugim, jak pomogła mi w byciu wampirem, jak bawiłyśmy się w każdym mieście od
Atlanty do Las Vegas. Oczywiście pominęłam fakt, że od lat jestem z nią w
stałym kontakcie i knujemy razem przeciw całemu światu.
-Jak miała na imię? Ta wampirzyca, która ci pomogła? Mówisz
o niej ‘ona’.
Już miałam odpowiedzieć, ale ugryzłam się w język,
dosłownie. Zaklęłam na siebie w duszy. Nie
mów Maya, nie mów Maya. Elena powie twoim braciszkom, któryś z nich jeszcze coś
wywęszy i będziesz mogła już zamawiać sobie nagrobek!
-Margaret. Mówię tak o niej, bo nie żyje i trudno mi się z
tym pogodzić. Klaus Mikaelson przebił ją kołkiem- wymyśliłam szybko. -Tak, znam
Klausa, nie pytaj.
Michie, głupia ty! Tak,
bo przecież Klaus nigdy nie zabił Mayi. Maya żyje, a on prawdopodobnie nie wie
o jej istnieniu.
Elena rzeczywiście nie pytała. Wstała bez słowa, poprawiła
beżowy sweterek i wyszła z biblioteki. Nagle zza framugi przy drugim wejściu do
pomieszczenia wychylił się Damon. Zaczął się rozglądać.
-Poszła już?- zapytał konspiracyjnym szeptem. Zdziwiłam się,
ale kiwnęłam głową. Mój brat wypuścił głośno powietrze i podszedł do braku,
który znajdował się za mną. Po chwili siedział już obok mnie ze szklanką
Bourbona.
-Od kiedy to unikasz dziewczyny, która podobno jest miłością
twojego życia?- zakpiłam.
-Jakbyś nie zauważyła, młoda, robię to od momentu, kiedy tu
przyjechałaś, a ona dowiedziała się całej prawdy- wyjaśnił nerwowym tonem i
upił łyk ze szklaneczki.
-To teraz to moja wina?- oburzyłam się. No to była już
przesada! -Czy ty siebie słyszysz, Damon? To nie ja zapłodniłam, a potem
zabiłam Deborę, więc bardzo…
-Daj już spokój- przerwał mi. Podniosłam się gwałtownie i
podeszłam po więcej alkoholu.
-Wiesz, że nigdy mnie nie przeprosiłeś, Damon?-
powiedziałam, wpatrując się w bursztynowy płyn wlewający się do kryształowej
szklanki. -Nigdy nie powiedziałeś żadnego słowa współczucia, nigdy nie
pokazałeś, że tego żałujesz, nigdy nie…
-Powiedziałem: daj już spokój!- warknął tak głośno i
groźnie, że przeszły mnie dreszcze. W moich oczach zgromadziły się łzy.
Myślałam, że może teraz, gdy wszyscy już wiedzą, gdy się przyznał… Myliłam się
jednak. Równocześnie podnieśliśmy szklaneczki do ust.
-Więc alkoholizm jest u was rodzinny.
Na schodkach stała Elena. Pod pachą trzymała kilka
podręczników. Minę miała kwaśną, a jej wzrok utkwiony był w Damonie. On jednak
wpatrywał się w swoje buty.
Gilbert ruszyła do nas z uniesioną głową. Szybko zabrała
swoje rzeczy z kanapy i usiadła na fotelu najbardziej oddalonym od mojego
brata. Wampir uniósł lekko głowę i z grymasem na twarzy spojrzał na Elenę.
-A ja co? Trędowaty?- mruknął.
-Nie, sadysta z popieprzoną psychiką- odparła dziewczyna ze
słodkim uśmiechem, otwierając podręcznik leżący na samej górze materiałów.
-Masz więcej z Katherine niż myślałam-wtrąciłam, upijając
łyk whisky i opierając się biodrem o barek.
Ich głowy równocześnie zwróciły się ku mnie, a oczy ciskały
złością z taką sama siłą. Mogłoby się wydawać, że para była tak samo
zaprogramowana. Uniosłam ręce w obronnym geście.
Niech się kłócą,
poradził głos w mojej głowie. Jak Stefan
do nich dołączy, to będziesz miała niezły ubaw.
-Nadal jesteś zła o sprawę z Deborą?- dziwił się mój brat,
wpatrując się w Elenę.
Poruszają temat Deb,
Michelle. Będzie boleć.
Na ile tylko pozwolił mi wyczulony słuch, postarałam się nie
pilnować, co mówi kłócąca się para. Usiadłam na schodkach wyprowadzających z
biblioteki i wyjęłam telefon z tylnej kieszeni fioletowych dżinsów. Wyciszając
się na krzyki Damona i Eleny, upiłam łyk ze szklanki i sprawdziłam Facebooka.
Jakiś atak terrorystyczny w Filadelfii, kolejny facet Britney Spears… Ech, same
nudy. O! A jednak znalazłam coś ciekawego. Szykuje się rocznicowy festiwal
Beatlesów. Zostały do niego niby tylko
trzy tygodnie, ale jeśli założę krótką sukienkę i użyję perswazji, to jakiś
bilet dostanę.
Pamiętam Johna Lennona. Maya i ja byłyśmy z nim na piwie po
koncercie w Burbank w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym szóstym. Fajny facet.
Szkoda, że tak młodo zmarł i już go nie spotkam.
I tak nie pojedziesz
na ten festiwal. Maya już pewnie przeszukuje Chicago. Miałaś to załatwić.
A cicho! Zanim May przyjedzie do Mystic Falls, miną wieki.
Zdążę polecieć do Liverpoolu i z powrotem!
Jak na zawołanie, dostałam na Facebooku powiadomienie.
MJ Vasson wysłała Ci wiadomość!
Whisky utknęła mi w gardle. Maya przeraża mnie coraz
bardziej z każdą myślą o niej. Szybko dotknęłam ikonkę.
Ellie, Ellie, Ellie…
Nie lubisz Chicago, co? Sercem ciągle w Wirginii? Całusy, kochana!
Nie pojedziesz do tego
Liverpoolu w jednym kawałku.Koło mojej głowy coś przeleciało i rozbiło się o ścianę. Spojrzałam tam- szklanka. Czyżby kłótnia Eleny i Damona przerodziła się w rękoczyny?
Stali za kanapą- Elena prosta jak drut i ze łzami kapiącymi
po policzkach; Damon dyszał ciężko, stał lekko zgarbiony, z jedną ręką
uniesioną nisko w powietrzu. Kątem oka dostrzegł, że zwróciłam na nich uwagę.
-To nie ma sensu- burknął i szybkim krokiem wyminął Elenę, a
potem mnie. Wyszedł z biblioteki. Sekundę później usłyszałam dźwięk zderzających
się ciał i głos Stefana. Damon zaklął. Blondyn pojawił się w progu ze
zdziwionym wyrazem twarzy. Kiedy drzwi wejściowe trzasnęły, ciało Eleny
drgnęło, a ona wybuchła kolejną falą płaczu.
Nie minęła minuta, a zatrzymałem się pod Mystic Grillem,
jedynym znośnym miejscem w mojej obecnej sytuacji. Wysiadłem, ponownie
trzaskając drzwiami. Jak tak dalej pójdzie, to będę musiał je wymienić. Albo
nie - zrzucę ich wymianę na Elenę! O tak, wspaniały pomysł!
Wszedłem do środka szybkim, pewnym krokiem. Bar był
praktycznie pusty- nie ma się co się dziwić, nie było jeszcze dziesiątej. Z
daleka dostrzegłem, że rudowłosa barmanka na mnie patrzy. Zająłem miejsce przy
barze, a tam czekała na mnie już szklanka Bourbona.
-Dzięki, Nikki- mruknąłem do dziewczyny w fartuchu, a ona
uśmiechnęła się i wróciła do wycierania szklanek od piwa.
Odkąd ta mała, przebrzydła czarna owca wróciła, pojawiałem
się w Grillu częściej niż zazwyczaj. Tak często, że nawet zapamiętałem imię
nowej barmanki, która za każdą moją wizytą polewała mi nim cokolwiek zamówiłem.
Przechyliłem szklaneczkę, a whisky rozlała się po moim
przełyku. Mruknąłem z zadowolenia, zamawiając kolejną porcję.
Jednak nawet kiedy wypiłem z szóstej szklanki, konfrontacja
z Eleną nie chciała opuścić moich myśli.-Nadal jesteś zła o sprawę z Deborą?- zapytałem, patrząc na Elenę.
-Zabiłeś ciężarną
dziewczynę, Damon- wycedziła szatynka. - Na dodatek to było twoje dziecko.
Myślisz, że ci wybaczę i będziemy gadać jak kiedyś?
-A co ty masz mi
wybaczać, Eleno?- podniosłem głos. -Nie mam cię za co przepraszać. Nie było cię
wtedy nawet na świecie!
-Ale twoja siostra
owszem, była!- odparła Elena, wskazując ręką na Michelle, która siedziała na
schodach i przeglądała coś w telefonie.
-Ona jakoś ze mną
rozmawia! Nie zauważyłaś? Odpuść, bo i tak nic nie wskórasz! Czemu ci tak
bardzo zależy na tym, żebym czuł się winny, co?
-Bo chcę, żebyś jakoś
odpokutował za to, co zrobiłeś!- odwarknęła, a w jej oczach zgromadziły się
łzy. –Chcę w końcu zdecydować, czy…
-Och, rozumiem!-
przerwałem jej, a złość, która się we mnie kotłowała, postanowiła się ujawnić.-
Tatroska o moją siostrę to przykrywka! Ty po prostu znowu chcesz, żebym był
drugim Stefanem! Jeśli się poprawię, to dasz mi nadzieję, że będziemy razem.
Ale tę twoją nadzieję to ja mam szeroko i głęboko gdzieś, wiesz? Nie będę twoim
potulnym barankiem. Tak czy siak pójdziesz do Stefa, a do mnie się odezwiesz
może po roku, kiedy zachce ci się wskoczyć mi do łóżka!
Poczułem uderzenie w
policzek. Au. Spojrzałem sceptycznie na Elenę. Stała nie więcej niż metr ode
mnie, miała uniesioną rękę, a po jej policzkach kapały łzy.
-Jesteś… Podły…-
wymamrotała, mimo drżących ust. -Jak możesz …
Zamachnąłem się i
rzuciłem pustą już szklanką w ścianę, przerywając jej.
-Mogę- burknąłem.
To jest coraz bardziej
popieprzone.
Usłyszałem jakieś ruchy w prawie pustej jeszcze knajpie.
Wytężyłem wampirzy słuch - lekkie damskie kroki kierujące się w moją stronę.
Będzie ciekawie.
Na stołku obok usiadła niska, drobna brunetka. Jej lekko
kręcone włosy spadały na ramiona odziane w dżinsową kurtkę. Miała na sobie też różową,
długą spódnicę i białe tenisówki. Taka grzeczna panienka o poranku w pubie? Ciekawe.
-Martini- rzuciła, odgarniając włosy z twarzy, a Nikki
podała jej kieliszek z czerwonym alkoholem. Natychmiast złapała za naczynie i upiła
łyk, przymykając oczy z błogim uśmiechem
na ustach.
-Uzależnienie?- rzuciłem w jej stronę, upijając łyk ze
swojej szklanki.
Uśmiech spełzł z jej ust. Odstawiła kieliszek i spojrzała w
moją stronę. Jej niebieskie oczy patrzyły na mnie z pogardą. Ta twarz była mi
znajoma, dam sobie rękę uciąć. Widziałem już tę dziewczynę, na pewno. Mały,
równy nos, malinowe usta, lśniące brązowe włosy. Była do kogoś podobna, cholera
jasna!
-Ty też nie grzeszysz abstynencją, kotek- zamruczała altem,
opierając głowę na dłoni; jej włosy
rozsypały się na blacie.
-Taki jestem. Dzień bez whisky, dzień stracony- odparłem,
posyłając jej firmowy uśmiech.
-Nie szczerz się tak, bo ci zawiasy pójdą- warknęła,
prostując się i upijając z kieliszka.
Zamrugałem, zdziwiony. Mocna
sztuka, Damon. Zafunduj coś innego.
-Daj spokój, śliczna- mruknął, przybierając swój ton
uwodziciela. –Nie zgrywaj niedostępnej, bo i tak potem odpuścisz. Jestem Damon.
-Och, dziękuję, ta informacja zmieniła moje życie!- pisnęła
słodkim głosem, uśmiechając się sztucznie, po czym powróciła do swojej
gardzącej miny.
Wyprostowałem się lekko, marszcząc brwi. Daj sobie spokój z uwodzeniem, stary.
Zahipnotyzuj, weź, co chcesz i z głowy!
-A ty masz jakieś imię?- Nie zaprzestawałem, moja duma mi na
to nie pozwalała.
-Mam, ale nie dzielę z nim z takimi upierdliwymi pijakami-
uśmiechnęła słodko i upiła kolejny łyk wina.
Czara się przelała,
panienko. Głodny wampir to zły wampir.
Złapałem za jej nadgarstek. Odwróciła się do mnie na stołku
w tym samym momencie. Nim cokolwiek powiedziałem, dziewczyna złapała dłonią za
moją koszulkę i przyciągnęła mnie bliżej siebie. Spojrzała mi prosto w oczy.
-Skończ z tym pijackim flirtem, kochany- powiedziała pobłażliwie.
Nachyliła się trochę. –No, bo wiesz- szepnęła, muskając wargami moje ucho-
zawsze o twoich zalotach mogę powiedzieć Elenie.
Zamurowało mnie. Skąd ta mała szmata wie o Elenie? Co o niej
wie? Co wie o mnie? Cholera!
Dziewczyna bez problemu uwolniła rękę z mojego uścisku i
zeskoczyła ze stołka. Wypiła resztę wina i odstawiła głośno kieliszek. Sięgnęła
za dekolt swojej bluzki, wyciągnęła sto dolarów i położyła je na blacie.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko. Poklepała mnie po policzku.
-Do zobaczenia, piękny- odparła i niemalże skocznym krokiem
opuściła pub.
Siedziałem tam taki ogłupiały jeszcze parę dobrych chwil.
Kim ona jest, do ciężkiej cholery?***
Hejeczka! Jak tam nowy rok? Ja już mam dośc szkoły, chociaż jeszcze tam nie poszłam -.-
Powyższy rozdział jest pierwszym, który uważam za w miarę udany. A co sądzicie Wy? Zaciekawiłam Was chociaż trochę? :)
Proszę o komentarze, bo widzę, że odwiedzin jest coraz więcej, a komentarzy...... troszku mało :/ Więc KOMENTUJCIE, błagam!
do następnego! :)
xoxo
Zapraszam do mnie na 30 rozdział "Nie zrezygnuje z Ciebie.". Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam Victoria G.
OdpowiedzUsuńhttp://i-will-be-your-star.blog.onet.pl
Na razie zapraszam do mnie, a wieczorkiem nadrobie rozdział i skomentuje :)
Mary Jane Varien się wita! Jejciu jak mnie dawno u Ciebie nie było :( Przepraszam! Rozdział boski! *_* Czytało sie go bardzo przyjemnie! Życzę ci mnóstwa weny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
damonelenaa.blogspot.com
Czyżby to była ta cała May? Jejku jaka jestem ciekawa! ;D Damon pojechał z Eleną po całej linii, nieźle się kłócili xd Dodaj nn szybko, błagam :) /Wikaa
OdpowiedzUsuńdelenanazawsze.bloog.pl
No wszystko fajnie i nawet mnie wciągnęło, ALE dlaczego ja nic nie wiem o nowych rozdziałach. Cytując Michelle: "To nie jest fajne!"
OdpowiedzUsuńHa!, wiedziałam, że Bonnie będzie zła, wiedziałam! Szalenie jestem inteligentna, prawda? ;-)
Czekam na następny
T <3
Ojej, przepraszam Cię! Będę pamiętac, by Cię powiadamac :D
Usuńxoxo
Jest Ci wybaczone.
UsuńNa początku przeczytałam połamać zamiast "powiadamiać" xD
<3
Świetny! Pierwszy akapit [?], zwrotka [?] nie wiem jak to nazwac o nudnej Elenie i ciepłych kluchach powaliła mnie na łopatki i już wiedziałam, że to będzie dobre. I co? nie zawiodłam się ani troche! świetny rozdział, świetne opisy, świetne dialogi. oby tak dalej! Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na 31 rozdział "Zazdrośnik.". Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam Victoria G.
OdpowiedzUsuńhttp://i-will-be-your-star.blog.onet.pl
Hejka, tu Elizabeth z cold-blue-fire.blogspot.com, postaram sie nadrobic twoje opowiadanie, a tymczasem zapraszam do mnie na nowy rozdział :) pozdrawiam xoxo
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na 32 rozdział "Chyba jestem w niebie.". Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam Victoria G.
OdpowiedzUsuńhttp://i-will-be-your-star.blog.onet.pl
Hej, bardzo cię przepraszam, że tak późno komentuję, ale jak zwykle miałam urwanie głowy- koniec semestru, nowy blog a gdzieś w międzyczasie życie towarzyskie... No ale nieważne, wróciłam i jestem zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńCzy ja już ci wspominałam, że masz świetny, bardzo lekki styl pisania? Mam dosyć wysokie wymagania jeśli o to chodzi a ty naprawdę spełniasz moje "warunki" ;D
Zastanawiam się kim jest ta "nowa koleżanka Damona". To naprawdę intrygujące... I jeszcze Elena i ta jej kłótnia z Damonem... nie powiem, uważam, że dziewczyna dobrze postępuje (tak właśnie na nieprawość i brutalność reaguje człowiek z głęboko zakorzenionym poczuciem moralności). Po raz kolejny po mistrzowsku oddałaś charakter Damona i nie wiem jak inni, ale ja niemal poczułam to napięcie między deleną podczas ich kłótni ;p
Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału.
Weny, weny i jeszcze raz weny :*****
Zapraszam do mnie na 33 rozdział "Jestes zdecydowanie za wysoka." Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam Victoria G.
OdpowiedzUsuńhttp://i-will-be-your-star.blog.onet.pl
Czekam na nowy i zapraszam do siebie delena-love-always-forever.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie